niedziela, 22 listopada 2015

Będzie dobrze(Draco+Hermiona)

Drogi Pamiętniku!
Eh, po co to znowu pisze? 
Jestem dorosłą kobietą z depresją, a próbuje zachować się jak normalna nastolatka.
Hermiona Malfoy, 25 lat i pracuje jako Lekarz Chirurgii. 
Ale czy lekarz nie może popadać w stan depresyjny?
Może. 
Przecież mnie powinno interesować tylko inne ludzkie życie. Życie,które mogę ocalić, gdy nawet jestem na straconej pozycji. 
To dlaczego się załamałam?
Otóż dokładnie pół rok temu mój mąż Draco zapadł w śpiączkę. Lekarze z wyjątkiem mnie dają mu marne szanse. Ale ja im udowodnię...pokażę im, że on będzie żył.


Wstałam tego dnia w tak samo podłym humorze, jak wczoraj, przedwczoraj i ostatnie pół roku. 
Cały czas miałam przed oczami zdjęcie z gazety. Wypadek i roztrzaskane Audi 4 z młodym Malfoy'em w środku. 
Przód samochodu był całkowicie rozwalony wraz z przednią szybą, a z pod maski wydobywały się kłęby dymu. 
Jedyne co pamiętała, że wtedy śpieszył  się do kancelarii prawnej na rozmowę z klientem. Pech chciał, że nie dojechał..
Pamiętam jak dostałam telefon z oddziału,że jedzie karetka z pacjentem,którym okazał się być mój mąż, a ona akurat była na dyżurze. 
Potrafiłam się tylko rozpłakać i siąść w gabinecie lekarzy, a Anestezjolog,którym okazał się być sam Longbottom pocieszał mnie na wszelkie sposoby i wiedząc, że nie dam rady nawet operować,wezwał innego chirurga i skład drużyny.
Narzuciłam wtedy specjalne szpitalne okrycie i pognałam na oddział, gdzie karetka przywiozła mojego męża. Byłam przy nim,mówiłam do niego, mimo że był nieprzytomny. Ale w głębi duszy wiedziałam,że mnie słyszy.
Po porannych przemyśleniach zerwałam się z łóżka do pozycji siedzącej, a moje bose stopy dotknęły zimnych paneli.
Wsunęłam na nogi kapcie, a wtedy nocna koszula,która przez sen zdążyła się podwinąć opadła w dół, zakrywając dolną część bielizny.
Włożyłam przewiewny szlafrok na nagie ramiona i podreptałam do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie. Z szafki wyjęłam miskę i płatki śniadaniowe,a z lodówki zimne,świeże mleko. Zjadłam je na zimno przy okazji słuchając radia. 
Potem ubrałam się jak przystało na jesienne poranki. Rurki,podkoszulek i ciepły sweterek. Narzuciłam na siebie zielony płaszczyk i wsunęłam kozaki na nogi. Po drodze z szafki zgarnęłam swoją torebkę i kluczyki od czarnej Be-emki. 
Opuściłam dom, zamykając Go.
Wyszłam na podwórze, a chłodne powietrze owiało mój kark i kasztanowe,proste włosy. Odetchnęłam głęboko i udałam się do garażu,gdzie mój samochód już na mnie czekał.
Chwilę później siedziałam w pojeździe. 
Włożyłam kluczyk do stacyjki, nacisnęłam sprzęgło i przekręciłam go. Silnik odpalił, a ja wrzuciłam wsteczny i wycofałam be-emkę z garażu, który automatycznie zamknął się,gdy samochód opuścił garaż. 
Teraz zmierzałam na godzinę dziewiątą do szpitala, gdzie czekał mnie kolejny dzień ciężkiej pracy. 
*
Samochód zaparkowałam na parkingu dla pracowników. 
Wysiadłam zamykając wóz i udałam się bezpośrednio do gabinetu lekarzy.
Tam zastałam Ginny Weasley,która była ratownikiem medycznym SOR-u. Ja i ona przyjaźniłyśmy się bardzo dobrze,dopóki nie dowiedziała się, że ja i Malfoy jesteśmy małżeństwem. Teraz jedynie utrzymywałyśmy kontakty związane z pracą. 
-Ron prosił byś zajrzała do pacjenta spod trójki. 
Uśmiechnęła się rudowłosa do Hermiony,gdy ta ściągała płaszcz,zawieszając go na wieszaku.
Zarzuciła na siebie biały lekarski fartuch z plakietką "Dr.Malfoy, chirurg"
-Dobra lecę na dyżur, przekaż mu jak go spotkasz, że zajrzę. 
Odpowiedziała kasztanowłosa i wyszła z gabinetu.
Dłonie wsunęła w kieszenie i przemierzała szpitalny  korytarz,który nie zziajał pustkami. 
Pacjenci siedzieli na korytarzach albo w bufecie i rozmawiali ze sobą nawzajem.
Weszła na salę odwiedzin i zajrzała zgodnie z prośbą Ronalda do pacjenta spod trójki,którym okazał się być mężczyzna w wieku czterdziestu lat. Podeszła do Jego łoża i zerknęła na kartę. 
-Ciśnienie w normie,puls również. Czeka pana tylko operacja wykonana przez Dr.Zabni'ego.
Uśmiechnęłam się w kierunku faceta, a on odpowiedział mi uśmiechem.
Zawołałam jeszcze tylko jedną z pielęgniarek, zlecając podstawowe badania na krew,morfologię i USG. 
Potem odwiedziłam jeszcze swoich podopiecznych, sprawdzając ich dolegliwości. 
-Dr.Malfoy!
Rozległ się za mną męski głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Blaise'a Zabini'ego,który był wyraźnie uradowany.
-Co jest,Blaise?
Zapytałam czarnoskórego lekarza, a on zatrzymał się przede mną i sapnął:
-Draco...on się chyba budzi. 
Rzucił prawie że na bezdechu, a moje oczy zrobiły się jak piłeczki golfowe. Wraz z Zabini''m pobiegłam na oddział,gdzie leżał mój mąż. 
W głowie miałam tylko myśl, że on żyje.Że będzie już dobrze. Że wszystko wróci do normy. 
Wparowałam do sali jak rakieta i podeszłam do łózka, gdzie leżał blondyn. Na ciele już nie było widać licznych zadrapań i otwartych ran jak w dzień,kiedy tu trafił. 
Siadłam na krzesełku i złapałam jego dłoń. 
Poczułam drgnięcie. 
Draco starał się ruszyć palcem. 
Przyłożyłam jedną rękę do twarzy, zakrywając usta,a do oczu napłynęły mi łzy szczęścia.
-Skarbie..
Powiedziałam cicho przez łzy, a młody Malfoy teraz poruszył nosem, na którym spoczywała niebieska rurka.Potem powoli zamrugał i stopniowo otwierał i zamykał oczy.
-Hermiona...?
Zaczął niepewnie i znów ruszył palcem. 
-Jestem tutaj Draco,jestem przy tobie.
Mówiłam dalej nie wierząc w całą sytuację. Mój mąż się wreszcie wybudził ze śpiączki. 
Blaise podszedł bliżej i spojrzał na aparaturę,która trzymała jeszcze niedawno blondyna przy życiu.
-Ciśnienie w normie. Myślę,że można już go od niej odłączyć.
Stwierdził i zapisał na karcie wyniki. 
Mocniej ścisnęłam dłoń męża, a on zaczął powoli lustrować pomieszczenie. 
-Ile mnie ominęło? 
Zapytał, a ja zaśmiałam się.
-Pół roku,kochanie.Pół roku. 
Pomachałam głową dalej powstrzymując kolejne łzy. 
Opuszkami palców otarłam kąciki oczu. 
-Nie płacz mała..teraz już będzie tylko dobrze.
Rzekł powoli i wysilił się na uśmiech. 
Uśmiechnęłam się i przybliżyłam swoją twarz do twarzy Draco.
Delikatnie musnęłam Jego usta. 
Te same,od pięciu lat, te same gdzie staliśmy w kościele mówiąc sobie "TAK". 
-Musi być dobrze.
Szepnęłam do blondyna. 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ♥


4 komentarze:

  1. Brak mi słów... masz fajny styl pisania ;-) podoba mi się
    zapraszam do mnie: ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. łał.. Podoba mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna miniaturka.... dosłownie brak słów żeby to opisać. Na koniec z oczu poleciały mi łzy....... po prostu CUDOWNE
    http://polecarnia-ff-hp.blogspot.com
    Lady Black

    OdpowiedzUsuń