Hermiona została aurorem w Ministerstwie Magii, tak jak Harry. Ron został zawodowym graczem Quidditch'a i wiedli dosyć spokojne życie.
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Hermiona i Ron po dłuższym związku oddalali się od siebie na wskutek tego, że Pan Weasley coraz częściej chodził podminowany.
Gdy oboje wracali po ciężkim dniu pracy, rudzielec rozładowywał swoje napięcie popijając znaczne ilości alkoholu na późniejsze afery z panną Granger.
-Hermiono daj mi piwo! - ryknął z fotela.
-To wstań i weź, nie jestem służącą!
Kasztanowłosa miała dość takiego traktowania, ale nie miała też siły by po prostu odejść.
Taka typowa kłótnia była początkiem małego domowego piekiełka.
Grube popijawy chłopaka coraz częściej doprowadzały do sprzeczek i dotarć, a nawet do późniejszej przemocy fizycznej.
Kto by pomyślał, że Hermiona Granger padnie ofiarą przemocy?
Spędzała czas w pracy jak najdłużej, by nie oglądać Rona dłużej niż powinna. Siniak pod okiem zakryła dobrze dobranym makijażem i przyciemnianymi okularami. Zamiast bluzek na krótkim rękawie zaczęła nosić garsonki i koszule z długim rękawem.
Maskowała wszystko.
Ale to również trwało do czasu.
Draco Malfoy był jej przełożonym w Ministerstwie Magii i któregoś dnia poprosił Hermionę o jakieś papiery do akt. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i teraz w pośpiechu szła z teczką pełną kartek do gabinetu blondyna.
Zapukała do gabinetu i gdy usłyszała donośne "Wejść" , wkroczyła niepewnie do gabinetu.
Po minionych latach w Hogwarcie dalej nie ufała blondynowi, nie znała go tak jak Zabini lub Nott, ale tak samo myślała, że znała Rona a tymczasem okazało się, że był całkiem obcym człowiekiem.
-Przyniosłam dokumenty - powiedziała szybko i wyciągnęła dłonie by odłożyć teczkę na biurko Malfoy'a. - Uporządkowane alfabetycznie.
Chłopak obserwował jej dłonie i wtedy dostrzegł za siniaczenia na nadgarstkach. Sine, powoli zmieniające odcień.
-Dziękuję - rzucił. - A teraz wytłumacz co to ma znaczyć.
Chwycił jej dłonie i podciągnął rękawy koszuli.
Siniaki pokrywały jej ręce w niewielkich odstępach od siebie.
Kasztanowłosa speszyła się i wyrwała się z delikatnego uścisku szefa od razu zakrywając ślady.
-Nic - burknęła. - To nie twój interes już.
-Owszem mój, Granger. Jeśli ktoś znęca się fizycznie lub psychicznie nad moimi podwładnymi, to jest już mój interes. A teraz mów.
-Nie muszę Ci się spowiadać, Malfoy - jęknęła. - Mam swoje problemy i tyle.
Dziewczyna odsunęła się nieco i spojrzała na Niego.
-Mogę już odejść? - spytała po chwili. Blondyn skinął głową, a dziewczyna zniknęła za drzwiami. Chłopak zadecydował, że po jej godzinach pracy uda się za nią i pozna sekret, który tak strzeże. Na pewno potrzebowała ona pomocy.
Rola przypadła jemu.
Tak jak zapowiedział tak zrobił.
Po godzinie siódmej wieczorem Hermiona już kończyła pracę i zbierała się do wyjścia. W locie narzuciła na siebie płaszcz i wyszła z biura, a jej obcasy głośno stukały o kafle.
Malfoy również narzucił szybko kurtkę i ruszył za nią.
Dziewczyna zrezygnowała z teleportacji do domu i postanowiła przejść te trzy dzielnice sama i tam znów oglądać pijanego Rona.
Nawet nie zauważyła, że śledzi ją sam Malfoy.
Dotarła do domu, a w salonie już paliło się światło. Weszła do mieszkania, a blondyn przystanął przy rogu i cicho spoglądał przez okno.
Hermiona zdjęła z siebie płaszcz i zawiesiła go na wieszaku, nie zdążyła zdjąć butów, gdy Ron wpadł do przedpokoju i przycisnął ją do ściany zaciskając uścisk na jej szyi.
-Gdzie ty do cholery tyle czasu byłaś?! - ryknął. - Pewnie się puściłaś!
-Byłam w pracy - wydyszała. - Puść mnie.
-W pracy? Tak to się teraz nazywa?! Od kiedy MM to burdel, hmm?! - krzyczał.
Draco czekał na moment by się wtrącić. Wtedy Weasley uderzył Hermionę w twarz i puścił ją by osunęła się na podłogę.
-Nie bij mnie - powiedziała niemal bezgłośnie. - Nie bij.
Wtedy on kopnął ją, a Malfoy wszedł do mieszkania.
-Zostaw ją - warknął i zbliżył się. - Ty cholerny damski bokserze. Taki twardy jesteś to wyskocz do mnie!
Hermiona podniosła wzrok.
-Malfoy...nie rób nic, jest okay.
Ron poczerwieniał i zbliżył się do Malfoy'a.
-To pewnie ty ją posuwasz! Typową szlamę! To w twoim typie by się bawić takimi jak ona, ty popaprańcu! - wykrzyczał i rzucił się na blondyna.
Draco sprawnie uniknął ciosu i obronił się jednocześnie obezwładniając przeciwnika sprowadzając go do podłoża.
-Teraz popapraniec wezwie aurorów, którzy dobrze się Tobą zajmą, Weasley - wyjął różdżkę z kieszeni i użył zaklęcia pętającego by móc pomóc Hermionie. Dziewczyna przy Jego pomocy wstała i pierwsze co zrobiła to rozpłakała się wpadając mu w ramiona...była taka słaba i bezradna.
Postanowił ją wspierać.
****
Minęły 3 miesiące.
Ron został skazany na odbywanie kar wydawanych przez MM w ramach prac społecznych, stracił zawód poprzez nadużywanie alkoholu i problemu z Kodeksem Magii, który zaśmiecił mu papiery.
Hermiona zaczęła za to więcej czasu spędzać z Malfoy'em.
Wychodzili na spacery po pracy, spędzali czas na dobrej kawie i ciastku, na które wielokrotnie ją zapraszał i zaprzyjaźnili się odnajdując wspólny język.
Kasztanowłosa znów uwierzyła we własne szczęście.
Po roku przykładnej znajomości...nastąpił pierwszy pocałunek przepełniony pożądaniem i napędzony ilością alkoholu na dobrej zabawie, sprowadził do wspólnego łóżka w Jego mieszkaniu, gdzie nastąpił pierwszy seks i pierwszy papieros.
Zaczęli beztroskie życie pełne smaku.
Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Hermiona i Ron po dłuższym związku oddalali się od siebie na wskutek tego, że Pan Weasley coraz częściej chodził podminowany.
Gdy oboje wracali po ciężkim dniu pracy, rudzielec rozładowywał swoje napięcie popijając znaczne ilości alkoholu na późniejsze afery z panną Granger.
-Hermiono daj mi piwo! - ryknął z fotela.
-To wstań i weź, nie jestem służącą!
Kasztanowłosa miała dość takiego traktowania, ale nie miała też siły by po prostu odejść.
Taka typowa kłótnia była początkiem małego domowego piekiełka.
Grube popijawy chłopaka coraz częściej doprowadzały do sprzeczek i dotarć, a nawet do późniejszej przemocy fizycznej.
Kto by pomyślał, że Hermiona Granger padnie ofiarą przemocy?
Spędzała czas w pracy jak najdłużej, by nie oglądać Rona dłużej niż powinna. Siniak pod okiem zakryła dobrze dobranym makijażem i przyciemnianymi okularami. Zamiast bluzek na krótkim rękawie zaczęła nosić garsonki i koszule z długim rękawem.
Maskowała wszystko.
Ale to również trwało do czasu.
Draco Malfoy był jej przełożonym w Ministerstwie Magii i któregoś dnia poprosił Hermionę o jakieś papiery do akt. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i teraz w pośpiechu szła z teczką pełną kartek do gabinetu blondyna.
Zapukała do gabinetu i gdy usłyszała donośne "Wejść" , wkroczyła niepewnie do gabinetu.
Po minionych latach w Hogwarcie dalej nie ufała blondynowi, nie znała go tak jak Zabini lub Nott, ale tak samo myślała, że znała Rona a tymczasem okazało się, że był całkiem obcym człowiekiem.
-Przyniosłam dokumenty - powiedziała szybko i wyciągnęła dłonie by odłożyć teczkę na biurko Malfoy'a. - Uporządkowane alfabetycznie.
Chłopak obserwował jej dłonie i wtedy dostrzegł za siniaczenia na nadgarstkach. Sine, powoli zmieniające odcień.
-Dziękuję - rzucił. - A teraz wytłumacz co to ma znaczyć.
Chwycił jej dłonie i podciągnął rękawy koszuli.
Siniaki pokrywały jej ręce w niewielkich odstępach od siebie.
Kasztanowłosa speszyła się i wyrwała się z delikatnego uścisku szefa od razu zakrywając ślady.
-Nic - burknęła. - To nie twój interes już.
-Owszem mój, Granger. Jeśli ktoś znęca się fizycznie lub psychicznie nad moimi podwładnymi, to jest już mój interes. A teraz mów.
-Nie muszę Ci się spowiadać, Malfoy - jęknęła. - Mam swoje problemy i tyle.
Dziewczyna odsunęła się nieco i spojrzała na Niego.
-Mogę już odejść? - spytała po chwili. Blondyn skinął głową, a dziewczyna zniknęła za drzwiami. Chłopak zadecydował, że po jej godzinach pracy uda się za nią i pozna sekret, który tak strzeże. Na pewno potrzebowała ona pomocy.
Rola przypadła jemu.
Tak jak zapowiedział tak zrobił.
Po godzinie siódmej wieczorem Hermiona już kończyła pracę i zbierała się do wyjścia. W locie narzuciła na siebie płaszcz i wyszła z biura, a jej obcasy głośno stukały o kafle.
Malfoy również narzucił szybko kurtkę i ruszył za nią.
Dziewczyna zrezygnowała z teleportacji do domu i postanowiła przejść te trzy dzielnice sama i tam znów oglądać pijanego Rona.
Nawet nie zauważyła, że śledzi ją sam Malfoy.
Dotarła do domu, a w salonie już paliło się światło. Weszła do mieszkania, a blondyn przystanął przy rogu i cicho spoglądał przez okno.
Hermiona zdjęła z siebie płaszcz i zawiesiła go na wieszaku, nie zdążyła zdjąć butów, gdy Ron wpadł do przedpokoju i przycisnął ją do ściany zaciskając uścisk na jej szyi.
-Gdzie ty do cholery tyle czasu byłaś?! - ryknął. - Pewnie się puściłaś!
-Byłam w pracy - wydyszała. - Puść mnie.
-W pracy? Tak to się teraz nazywa?! Od kiedy MM to burdel, hmm?! - krzyczał.
Draco czekał na moment by się wtrącić. Wtedy Weasley uderzył Hermionę w twarz i puścił ją by osunęła się na podłogę.
-Nie bij mnie - powiedziała niemal bezgłośnie. - Nie bij.
Wtedy on kopnął ją, a Malfoy wszedł do mieszkania.
-Zostaw ją - warknął i zbliżył się. - Ty cholerny damski bokserze. Taki twardy jesteś to wyskocz do mnie!
Hermiona podniosła wzrok.
-Malfoy...nie rób nic, jest okay.
Ron poczerwieniał i zbliżył się do Malfoy'a.
-To pewnie ty ją posuwasz! Typową szlamę! To w twoim typie by się bawić takimi jak ona, ty popaprańcu! - wykrzyczał i rzucił się na blondyna.
Draco sprawnie uniknął ciosu i obronił się jednocześnie obezwładniając przeciwnika sprowadzając go do podłoża.
-Teraz popapraniec wezwie aurorów, którzy dobrze się Tobą zajmą, Weasley - wyjął różdżkę z kieszeni i użył zaklęcia pętającego by móc pomóc Hermionie. Dziewczyna przy Jego pomocy wstała i pierwsze co zrobiła to rozpłakała się wpadając mu w ramiona...była taka słaba i bezradna.
Postanowił ją wspierać.
****
Minęły 3 miesiące.
Ron został skazany na odbywanie kar wydawanych przez MM w ramach prac społecznych, stracił zawód poprzez nadużywanie alkoholu i problemu z Kodeksem Magii, który zaśmiecił mu papiery.
Hermiona zaczęła za to więcej czasu spędzać z Malfoy'em.
Wychodzili na spacery po pracy, spędzali czas na dobrej kawie i ciastku, na które wielokrotnie ją zapraszał i zaprzyjaźnili się odnajdując wspólny język.
Kasztanowłosa znów uwierzyła we własne szczęście.
Po roku przykładnej znajomości...nastąpił pierwszy pocałunek przepełniony pożądaniem i napędzony ilością alkoholu na dobrej zabawie, sprowadził do wspólnego łóżka w Jego mieszkaniu, gdzie nastąpił pierwszy seks i pierwszy papieros.
Zaczęli beztroskie życie pełne smaku.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Co te ff ze mną zrobiły, że Ron jak nikt inny pasuje mi do takiej roli. Naprawdę nie znoszę gościa. :|
OdpowiedzUsuńTrochę dużo powtórzeń Ci się zdarza. I trochę razi to w oczy.
Miniaturka moim zdaniem sama w sobie przyjemna do czytania. Teskt sam w sobie naturalny, nie wyczułam jakiejś szczególnej sztywności/wymuszenia.
Pozdrawiam! K